Fot. YouTube
W całym kraju personel NHS jest podziwiany i chwalony za dzielną postawę w walce z koronawirusem, a w każdy czwartek o godz. 20 otrzymuje on też za swoją pracę od obywateli gromkie brawa i podziękowania. Ze swojej strony niektóre pielęgniarki i pielęgniarze nagrywają wideo w szpitalach, pokazując, że w tak trudnym czasie również można się cieszyć chwilą i choćby... razem przez chwilę zatańczyć. Ale nagrania publikowane w sieci z takich tanecznych sesji nie wszystkim się podobają.
Głos w sprawie, mało obecnie popularny, ale z pewnością ważny, zabrały właśnie rodziny ciężko chorych pacjentów (w tym tych z rakiem), którym, z uwagi na epidemię koronawirusa, regularnie odwołuje się operacje i przeróżne usługi medyczne, takie jak choćby prześwietlenia. Rodziny poszkodowanych, zwłaszcza hospitalizowanych pacjentów twierdzą, że filmiki pokazujące tańczący personel medyczny ośmiesza NHS i stanowi wyraz braku szacunku dla wszystkich osób przebywających w szpitalu i cierpiących z powodu różnych dolegliwości. „Wyobraźcie sobie, że ktoś właśnie stracił ukochaną osobę, a potem widzi te głupie filmy” - czytamy w jednym z komentarzy w internecie. A w innym ktoś dodaje: „To ośmiesza NHS. To tańczenie w kółko, gdy nie ma się nic do robienia, gdy ich koledzy po fachu błagają o środki ochrony osobistej i umierają”.
Personel NHS zaangażowany w kręcenie „tanecznych” filmów w szpitalach broni się, że w ten sposób próbuje podnieść na duchu siebie, swoich pacjentów i wszystkich Brytyjczyków. W tak trudnym czasie, jakim jest epidemia, nie ma wiele czasu na radość i na zwykłą rozrywkę, a pracownicy służby zdrowia często pracują bez przerwy, byle tylko sprostać obecnemu kryzysowi. „To przesłanie, które chcemy ci wysłać, że nigdy nas nie pokonasz, nienawidzimy cię, patogenie. Razem zwyciężymy, znajdziemy siłę w samych sobie. Ludzkość cię zniszczy, ludzkość zwycięży” - mówi na jednym z nagrań pielęgniarka, jakoby potwierdzając wolę podniesienia wszystkich na duch w związku z pandemią.
Redaktor serwisu
Zapalony wędkarz, miłośnik dobrych kryminałów i filmów science fiction. Chociaż nikt go o to nie podejrzewa – chodzi na lekcje tanga argentyńskiego. Jeśli zapytacie go o jego trzy największe pasje – odpowie: córka Magda, żona Edyta i… dziennikarstwo śledcze. Marek pochodzi ze Śląska, tam studiował historię. Dla czytelników „Polish Express” śledzi historie Polaków na Wyspach, które nierzadko kończą się w… więzieniu.